wtorek, 2 grudnia 2014

Lśniące dziewczyny - Lauren Beukes


Lśniące dziewczyny - Lauren Beukes



Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 416



Dziwna książka. To najtrafniejsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy i to z uwzględnieniem jego ambiwalentności. Motyw podróży w czasie nie jest niczym nowym w literaturze. Wykorzystywano go zarówno w „czystej” fantastyce, jak i książkach przygodowych, powieściach dla dzieci i młodzieży, a nawet romansach, ale kryminał? Takiego połączenia sobie nie przypominam, i to właśnie, dlatego „Lśniące dziewczyny” znalazły się na mojej liście „muszę przeczytać” (mimo odpychającej okładki) i to na jednym z pierwszych miejsc. Nic, więc dziwnego, że gdy tylko nadarzyła się okazja zabrałam się za lekturę.

Możecie sobie wyobrazić zbrodnie doskonalszą niż popełnioną w innym czasie? Nawet najzacieklejsi śledczy muszą ograniczyć poszukiwania do tu i teraz, może się zdarzyć, że będą szukać sprawcy w przeszłości, ale w przyszłości? Nigdy. A teraz wyobraźcie sobie takiego całkowicie bezkarnego sprawcę, który przeskakuje przez dziesięciolecia by dokonywać swych brutalnych morderstw młodych kobiet. Morderstw, których nikt nigdy nie połączy, choć zawsze pozostawia on przy zwłokach coś, co na takie powiązania pozwala, bo jakiekolwiek ślady by nie pozostawił zawsze będą one sprzeczne z logiką. Zbrodnia doskonała? Niemal, jest, bowiem jeden problem, jedna z jego ofiar, uparta Kirby przeżyła i jest gotowa na bardzo wiele by odnaleźć sprawcę napadu. Być może jest nawet gotowa wyrzec się w tym celu rozsądku i porzucić ograniczenia tego, co możliwe.

Tytułowe lśniące dziewczyny to ofiary Harpera Curtisa, kobiety, które muszą zginąć by wypełniło się zadanie, by wszystko stało się tak jak miało się stać. Główną część książki – oprócz poczynań Kirby - zajmują właśnie historie tych dziewczyn, a jest ich nie mało, bo aż dziewięć. A schemat jest najczęściej jednakowy – kilkuakapitowe lub stronicowe przedstawienie postaci, zjawienie się Curtisa i śmierć. Jedynym urozmaiceniem są wyprawy w czasie mające na celu zamknięcie kręgu i dopełnienie wydarzeń. Swoją drogą bardzo interesujące i to w tym miejscu czytelnik może popodziwiać kunszt autorki, której udało się zamknąć całość w logiczną pętle następstw. Co do samych „śmierci” jednak, zapewne nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że są po prostu nudne. Owe lśniące dziewczyny, to, kim są i w jakich czasach żyją nie ma właśnie żadnego znaczenia, skoro czytelnik wie, że zaraz zginą, i znikną z tej historii. Nie wiem, więc jaki był cel autorki oprócz zapełniania kolejnych stron, scenami ze zmieniającego się w czasie miasta. Zabrakło pomysłów?

Autorka zbyt wiele pozostawiła także wyobraźni czytelnika i na najbardziej nurtujące pytania nie udziela odpowiedzi, na przykład, dlaczego te a nie inne dziewczyny „lśnią”, ani co to właściwie znaczy. Nie wiadomo także, dlaczego muszą one zginąć, dlaczego Cutris musi je zabić, ani dlaczego wszystko to się dzieje. To dość zasadnicze pytania, nie sądzicie? Być może te braki autorka próbowała rekompensować brutalnymi scenami morderstw, pełnymi bardzo dosadnych opisów i równie dosadnym, wulgarnym językiem. Brakowało mi także „smaczków” historycznych, których wręcz wymaga się (przynamniej ja wymagam) w książce o podróżach w czasie.

Ostatecznie jestem, więc nieco rozczarowana, bo z tego niezwykłego połączenia gatunków wyszedł przeciętny kryminał, przeciętny horror i przeciętna fantastyka. Ale sam pomysł, owszem, warty uznania :)

Moja ocena:
6/10

4 komentarze:

  1. Myślałam żeby sięgnąć po tę książkę, właśnie ze względu na przenosiny w czasie, ale jakoś nigdy nie miałam czasu. Może i dobrze się stało, skoro mówisz, że książka nie jest najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam mnóstwo bardzo pozytywnych recenzji, wiec ostatecznie wszystko zależy od gustu... jak lubisz książki o podróżach w czasie to spróbuj, bo w tej kategorii to naprawdę coś nowego.

      Usuń
  2. Nie przebrnęłam, chyba właśnie ta przeciętność mnie zmogła. Nie dałam rady, jak dla mnie zbyt chaotyczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam chwilę zwątpienia gdzieś w połowie, gdy wszystko zaczęło się powtarzać, ale jakoś się przemogłam i zakończenie całkiem przyjemnie się czytało :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...