poniedziałek, 17 listopada 2014

Pielgrzym - Terry Hayes


Pielgrzym - Terry Hayes



Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 768




Nie lubię książek o szpiegach, służbach specjalnych i spiskach tajnych grup chcących przejąć kontrolę nad światem. Trzymam się od takich książek – ale i filmów (na przykład serii o Bondzie) z daleka. Dlaczego więc sięgnęłam po „Pielgrzyma”, którego głównym bohaterem jest były agent służb wywiadu USA, a w treści znajdą się i tajne misje, spiski i tajemnice przeszłości tej bliższej i tej dalszej?  Zdecydowałam się na lekturę mimo tego wszystkiego kierowana głównie nieświadomością. Enigmatyczny opis wydawcy jak i pierwsze strony sugerują raczej kryminał niż szpiegowski thriller. W chwili gdy zorientowałam się w owej pomyłce, świat „Pielgrzyma” i snuta przez autora historia wciągnęła mnie tak bardzo, że wszelkie wcześniejsze zastrzeżenia przestały mieć znaczenie. O czy więc jest „Pielgrzym”?

Zarysować w kilu zdaniach fabułę nie jest łatwo, bowiem powieść Hayesa to naprawdę spore gabarytowo dzieło, w którym udało mu się skutecznie spleść z sobą wiele wątków, które razem tworzą bardzo interesujący kolaż. Tytułowy „Pielgrzym” jest emerytowanym agentem, który próbuje wieść „normalne” życie i szybko przekonuje się, że nie jest łatwo odciąć się od przeszłości. W jego paryskim mieszkaniu odnajduje go pewien nowojorski policjant, chcący wykorzystać jego umiejętności śledcze w swojej pracy. Tak nasz bohater trafia do pewnego hotelowego pokoju, gdzie popełniono morderstwo noszące wszystkie znamiona tego co on sam nazwałby zbrodnią doskonałą. Jednocześnie na Bliskim Wschodzie pewien zdeterminowany człowiek próbuje zrealizować pewien makabryczny plan, który może przynieść zagładę całym Stanom Zjednoczonym. Czy Pielgrzymowi uda się powstrzymać Saracena? I jak daleko będzie musiał się posunąć w obronie świata, który zna?

Książkę rewelacyjnie się czyta. Hayes wolno ale z pełnym dramatyzmem snuje swoją opowieść tak, że owe siedemset stron pochłania się niemal w jeden wieczór (niemal, bo nie czytam jednak aż tak szybko :) Trzeba także autorowi przyznać, że miejscami bawi się z czytelnikiem i robi to bardzo umiejętnie. Choć fabuła zawiera wiele wątków pobocznych, to nie przesłaniają one głównych wydarzeń. To samo dotyczy się postaci, pełnowymiarowych i świetnie pomyślanych, w książce znalazło się miejsce na przedstawienie historii każdego z nich – tego kim są i jaką drogę przeszli by znaleźć się w tym miejscu „naszej” opowieści. Co ważne mimo tylu dygresji i powrotów do przeszłości napięcie ani na moment nie spada (a nie jest to łatwe zważywszy na objętość :)

Mówiąc, krótko gdy z wypiekami na twarzy przewracałam ostatnią stronę do głowy przychodziło mi tylko „wow” i nic więcej. I gdyby wtedy ktoś zapytał mnie o ocenę „Pielgrzyma” powiedziałabym, że książka jest rewelacyjna. Dziś jednak, a od lektury minęło kilka dni, moja opinia byłaby nieco „chłodniejsza”. Gdy bowiem próbowałam polecić tę powieść siostrze na pytanie o czym jest musiałam przyznać, że to opowieść o kolejnym amerykańskim superbohaterze, który samotnie ratuje świat przed nieuniknioną zagładą. A to wcale nie brzmi dobrze, prawda? Gdy czar rzucany na czytelnika przez Hayesa powoli przestaje działać nie sposób nie dostrzec także mnóstwa innych wad, choćby dość nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, które sprowadziły wszystkich bohaterów do tego samego miasta gdzieś w Turcji. Musze też z żalem przyznać, że nie obyło się bez tak typowego dla Amerykanów narodowego patosu, który nakazuje by prezydent był zawsze tym szlachetnym i dobrym, a wydarzenia z 11 września przedstawia się zawsze z niemal religijną czcią.


Cóż więc mogę powiedzieć na temat „Pielgrzyma”? Bez wątpienia to bardzo dobra pozycja, zwłaszcza dla wielbicieli gatunku, do których ja wciąż się jednak nie zaliczam i Hayesowi mimo całego pisarskiego kunsztu (który jest niewątpliwy) nie udało się tego zmienić. 

Moja ocena:
8/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Czytam Opasłe Tomiska

2 komentarze:

  1. Sensacja to gatunek, po który i ja rzadko sięgam. Jednak wydaje mi się, że tej książce dałabym szanse, bo zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w sumie takie klimaty lubię, więc może kiedyś znajdę dla niej chwilę :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...