czwartek, 15 maja 2014

Podpalacz - Peter Robinson



Podpalacz - Peter Robinson



Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 392



Bardzo lubię Petera Robinsona, stwierdziłam to już po przeczytaniu pierwszej książki jego autorstwa – „W mogile ciemnej”, wiedziałam już wtedy, że moja znajomość z komisarzem Banksem potrwa znacznie dłużej. Żałuję tylko, że polskie wydawnictwa tak wybiórczo traktują serię kryminałów Robinsona, dotąd na naszym rynku ukazało się tylko kilka książek i to raczej z końca serii niż jej początku. „Podpalacz” jest piętnastym tomem (sic!) z komisarzem – melomanem w roli głównej. Nie należy się jednak zrażać tą liczbą, książki można traktować jako zamknięte i niepowiązane całości nic na tym nie tracąc.

Alan Banks jest inspektorem policji w Yorkshire znanym ze swej skuteczności w dochodzeniu do prawdy oraz zamiłowań muzycznych. Tym razem jego śledztwo dotyczyć będzie dwóch śmierci – malarza Toma McMahon oraz młodej narkomanki Tiny Aspern, którzy zginęli podczas pożaru dwóch starych barek zacumowanych w jednym z kanałów. Nie jest to jednak jedyny pożar ani jedyne ofiary. Inspektor Banks będzie musiał sporo się natrudzić by zebrać fakty dotyczące zmarłych by odnaleźć motyw i sprawcę. Jak zawsze na jak wyjdą liczne, skrywane dotąd sekrety a śledztwo zataczać będzie coraz szersze kręgi.

Książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Fabuła wciąga już od pierwszych stron, mnożą się poszlaki, kolejne tropy i zagadki. Oprócz głównego wątku równie interesujące są także te poboczne – zwłaszcza dotyczące chłopaka zmarłej Tiny i jej rodziny. Nie zabraknie także kilka osobistych akcentów z życia Banksa – swoistych smaczków dla wiernych czytelników serii.

Ostatecznie jednak bardzo rozczarowujące jest rozwiązanie. Czytelnik znanie wyprzedza w tym względzie detektywa i nieco irytuje nas powolność z jaką śledztwo zbliża się w końcu do prawdy. Miałam nadzieję na coś dużo bardziej efektownego i zaskakującego… ale no cóż, nie można przecież mieć wszystkiego, a „Podpalacz” to wciąż bardzo dobry kryminał, który mogę z czystym sumieniem polecić.


Jeszcze jednak uwaga. Na początku lektury denerwowały mnie nieustanne wtrącenia dotyczące muzyki – tytuły kolekcji płyt bohaterów lub informowanie czytelnika czego akurat słuchają jadąc samochodem, potem jednak przesiadłam się z lekturą bliżej komputera i zaczęłam wyszukiwać poszczególne utwory – odkryłam dzięki temu kilka całkiem fajnych kawałów a i książka zyskała zupełnie nowy wymiar :) 

Moja ocena: 
8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...