Tożsamość anioła - L. H. Zelman
Wydawnictwo: Nasza KsięgarniaRok wydania: 2011
Ilość storn: 328
Postanowiłam
sięgnąć po tę książkę z dwóch powodów, pierwszy jest dość banalny, otóż nigdy
wcześniej nie miałam okazji zetknąć się z twórczością pani Zelman i z niejakim
zaskoczeniem odkryłam, że jest ona Polką. Moja ciekawość więc tylko wzrosła,
choć szczerze mówić nie mam zbyt pozytywnych doświadczeń z polską fantastyką.
Ale to nic, bo i tak sięgnęłabym po tę właśnie książkę ze względu na jej
tematykę aniołów. To, że tak powiem moja dziedzina i byłam bardzo ciekawa co tez
autorka z tym zrobi w książce z gatunku paranormal romance.
I muszę
przyznać, że wielką zasługą pani Zelma jest to, że motywy zaczerpnięte z
mitologii judaistycznej i legend potraktowała z bardzo dużą swobodą twórczą,
tak, że stanowią one jedynie inspirację. Wszystko inne na szczęście jest po prostu
tworem jej wyobraźni.
A o czym jest
książka? Adnrea, ambitna studentka uniwersytetu powoli odkrywa, że jest
aniołem. I to nie byle jakim, ale posiadającym ogromną moc i przebywającym na
ziemi z unikatową misją. Od razu powiem, że ta cześć - odkrywania przez główną
postać tego kim jest – jest zdecydowanie najlepsza w całej książęce. Choć
miejscami przypomina ona bajkę o zagubionym kopciuszku, który na swej drodze
spotyka księcia o imieniu Kaspar, a on czyni z niej księżniczkę. Trochę mdło,
ale któż nie lubi dobrze napisanych bajek? Ja lubię i właśnie dlatego uważam,
że ta cześć jest dużo lepsza od następnej.
A co zawiera druga połowa książki? Otóż po tym
jak Andrea odkrywa już u siebie naturę anioła, na scenie pojawiają się prawdziwi
gracze. Mamy więc anioły, upadłe anioły z samym Szatanem na czele, a także
demonicznych Nefilim, o zwykłych ludziach już nie wspominając. A to wszystko w
ramach wielkich boskich planów, które zaważą na losach świata. Pięknie. Tylko,
że w tym miejscu historia nieco panią Zelman przerosła. I chyba nie do końca
wiedziała czy pisze popularną książę dla nastolatków czy ambitną powieść pełną
metafizycznych przemyśleń. Swoją drogą dość płytkich i niezbyt odkrywczych.
Między innymi ta trywialność sprawia, że wszystkie wyżej wymienione kategorie
postaci zachowują się jak greccy bogowie, czyli mówić inaczej rozkapryszonej
dzieci nie wiedzące czego chcą.
Najbardziej
jednak zawodzi główna postać. W drugiej części książki nie mamy już do
czynienia z miłą, choć trochę zagubioną dziewczyną. Mamy do czynienia z
aniołem, który nie dość, że jest niesympatyczny to w dodatku zwyczajnie irytujący.
Ta nowa Andrea drażni, niby coś wie, a nie wie, niby ma plan a nie ma, niby ma
jakąś moc ale na czym ona polega?
Ogólnie rzecz
biorąc początkowe zainteresowanie zamieniło się w zawód. Szkoda bo pomysł był
obiecujący. Ja w każdym razie zamierzam się porządnie zastanowić nad
sięgnięciem po drugi tom. Choć kto wiem, może historia dopiero się rozkręca?
Moja ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz