Ciężar milczenia - Heather Gudenkauf
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 368
Długo się
zastanawiałam co właściwie napisać o tej książce. Sytuacja jest nieco
paradoksalna, bowiem choć jest ona bez wątpienia bardzo dobra, to jest
równocześnie strasznie irytująca. Nie dlatego, że jest źle napisana. Wręcz
przeciwnie napisana jest tak dobrze, że strasznie irytuje to co się czyta. Ma
się ochotę – a przynajmniej ja miałam – porządnie nawrzeszczeć, albo jeszcze
lepiej porządnie potrząsnąć większością postaci. A to, że ma się taką ochotę
znaczy zapewne, ze to naprawdę dobra książka i trudno pozostać wobec niej
obojętnym.
Kilka słów o
treści. A więc mamy dwie pozornie zwyczajne, szczęśliwe rodziny. O tym jak
pozorna jest ta normalność i szczęście przekonujemy się, gdy pewnego poranka przerażeni
rodzice zastają puste łóżka dwóch siedmioletnich dziewczynek. Samo zniknięcie
jest przewodnim wątkiem, który wyciąga na światło dzienne wiele pobocznych
historii, a fakt, że poznajemy historie z punktu widzenie różnych postaci
sprawia że zyskuje ona na wielowymiarowości. W książce znajdziemy więc motywy
dotyczące przemocy domowej, niespełnionej miłości, wymarzonego macierzyństwa,
ale i tego jak daleko jest się w stanie posunąć spokojny człowiek by bronić
swojej rodziny. Samo zaginiecie dzieci jest tylko początkiem, czymś co karoca spiralę
i sprawia, że tego o czym się nie mówiło, nie sposób już ignorować.
Intrygująca
jest też sama historia a zakończenie naprawdę trudne do przewidzenia. To
kolejny plus. Żeby jednak nie przesadzać w tych zachwytach jeszcze słowo o
wadach. Uważam, że jedną z wad książki jest oddanie głosu Calli, mam tu na
myśli to, że gdyby autorka nie uczyniła ją jedną z postaci poprzez które
śledzimy akcje, nie wiedzielibyśmy już od pierwszych storn książki co naprawdę
jej się przydarzyło. A to sprawiłoby, że niepokój i wszystkie emocje
pozostałych bohaterów byłyby dla czytelnika dużo bliższe i odczuwalne. I sama
fabuła stałby się ciekawsza. Ale to tylko moje zdanie :)
I jeszcze jedna
uwaga. Zupełnie nie rozumiem postawy matki Calli. Najczęściej to właśnie ją
chciałam potrząsnąć w trakcie czytania.
Polecam tę
książkę, bo jest naprawdę dobrym studium ludzkiej psychiki. Różnych osobowości,
różnych postaw w bardzo trudnej sytuacji. Nikt tu nie jest całkiem dobry lub
całkiem zły. Wszyscy za to są prawdziwi.
I jeszcze jedno.
Wyjątkowo dobrze skomponowana okładka nawet mimowolnie przyciąga wzrok.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz