Tak wiem,
jest już prawie połowa miesiąca, ale ze względu na niesprzyjające blogowaniu
okoliczności – najazd rodziny ;) – moje podsumowanie lutego pojawia się właśnie
teraz. A jest co podsumowywać, choć to był zdecydowanie za krótki miesiąc ;)
Zacznę od książek
z którymi spotkanie będę jeszcze długo wspominać. A dla mnie ten miesiąc
pozostanie pod znakiem „Oszukać
przeznaczenie” Joshilyn Jackson (moja ocena 9/10), niebanalnego połączenia
gatunków dzięki którym autorce udaje się zwycięsko zmierzyć z trudnym tematem
przemocy. Niestety nie udaje się to już w przypadku „Bogów Alabamy” (4/10), w których znajdziemy uzupełnienie niektórych
wątków poprzedniej książki.
Po odkryciu
pani Jackson przyszedł czas na pewniaka – Carlos Ruiz Zafon nigdy nie zawodzi,
nie zawiódł mnie więc też, jak zawsze magiczny i urzekający świat w „Księciu Mgły” (8/10).
Teraz kolej
by wspomnieć o książkach dobrych, niemal bardzo dobrych – a było ich sporo i to
bardzo różnorodnych. Autobiograficzna opowieść „Oszukana” (7/10) w której Sarah Smith opisuje przerażający
mechanizm manipulacji i równie przerażające jego skutki, gdy wmówiono jej, że
stała się celem ataków IRA. Prawdziwość tej historii czyni ją naprawdę
wstrząsającą. Równie trzymającą w napięci pozycją jest „Samotna” Lisy Gardner (7/10), bardzo dobrze napisana klasyczna
sensacja.
Za jeden z
sukcesów minionego miesiąca uważam swoje spotkanie z Joy Fielding i jej „Teraz ją widzisz” (7/10), kryminałem
napisanym z perspektywy nieco szalonej matki nie potrafiącej porzucić nadziei i
wszędzie, nawet podczas urlopu w innym kraju, poszukującej swej zaginionej
córki. Drugim sukcesem jest odkrycie Anity Shreve – „Trudne decyzje” (7/10), której język pisania i sposób budowania
historii bardzo przypadł mi do gustu.
Dalej zaś
kolejny pewniak Nicholas Evans – „Serce
w ogniu” (7/10). Historia zmieniających się relacji miedzy trójką
przyjaciół przedstawiona w ciepły i inteligentny, za to pozbawiony zbędnego
melodramatyzmu sposób.
Książki
całkiem dobre, ale które niekoniecznie spełniły moje, przyznaję, że dość
wysokie, wymagania. „Ludzie wiatru”
Viviane Moore (6/10), kryminał historyczny wzorowany na „Imieniu róży”.
Klasyczny kryminał „Cierpliwość pająka”
(6/10) autorstwa włoskiego pisarza Andrea Camilleriego. I ostatni, tym razem
kryminał sensacyjny „Czerwone Liście”
(6/10) autorstwa Paulline Simons.
„Przymus” Keitha Ablowa (5/10) z którym zetknęłam się
na początku lutego był pozycją co
najwyżej dobrą, a postać detektywa – psychologa jakoś mnie nie przekonała.
Nie
przekonała mnie też pierwsza część cyklu „Nevermore.
Kruk” (4/10), choć przyznaję, że motyw świata wzorowanego na twórczości
E.A. Poego, jest niezwykle intrygujący, ale całość niestety mnie zawiodła.
Podobnie zawiódł mnie Jonathan Caroll w swojej surrealistycznej powieści „Białe jabłka” (4/10). Za to jeśli
chodzi o „Ogród marzeń” Barbary
Delinsky (4/10), to od początku nie spodziewałam się zbyt wiele, nie czuję się
wiec szczególnie zaskoczona – ot przyjemne czytadło. Czegoś znacznie więcej
oczekiwałam po „Spacerze po szczęście”
(3/10), ale niestety to najsłabsza książka jaką zdarzyło mi się ostatnio
czytać.
Na koniec
wspomnę jeszcze o „Mama kazała mi
chorować”, poruszającej historii Julie Gregory, jej traumatycznego
dzieciństwa naznaczonego przez matkę cierpiąca na zastępczy zespół Munchhausena.
I tak oto
minął mi luty ;). Niestety już teraz wiem, że marzec nie będzie tak obfity w
„wolny czas”, co dla mnie zawsze oznacza czas z książką.
Podsumowując
Zrecenzowane:
16
Średnia ocen:
5,87
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz