Udawaj, że jej nie widzisz - Mary Higgins Clark
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 1998
Ilość stron: 248
Bardzo lubię
powieści Mary Higgins Clark, niedawno je odkryłam i teraz bez wahania sięgam po
wszystko co jest opatrzone jej nazwiskiem. A wybierać jest w czym bowiem pani
Clark już od lat publikuje co najmniej jedną książkę rocznie, a wydawnictwo
Prószyński skwapliwie wydaje je w języku polskim mniej więcej z tą samą częstotliwością.
Tym razem w
ręce wpadła mi jedna ze starszych jej książek (pierwsze wydanie 1995, a w Polsce dwa lata
później) ale ponieważ czytałam już i starsze i te nowsze jej powieści, wiem, że
wszystkie one utrzymują ten sam, zawsze wysoki poziom. Tak jest i tym razem
choć mówiąc szczerze nie jest to moja ulubiona książka tej autorki. O czym jest
„Udawaj, że jej nie widzisz”?
Główna
bohaterką historii jest młoda kobieta, Lacey odnosząca sukcesy na rynku
nieruchomości. Mimowolnie staje się świadkiem zabójstwa a więc i celem
mordercy, którego jako jedyna mogłaby rozpoznać. Prokuratura proponuje jej
ochronę jaka przysługuje świadkowi koronnemu i mimo oporów Lacey zgadza się
zmienić tożsamość by chronić swoją rodzinę. Pod innym nazwiskiem, w innym
miejscu, zupełnie sama i w nieustannym poczuciu zagrożenia Lacey próbuje wieść
normalne życie, a jednocześnie dowiedzieć się czegoś o zabójstwie z powodu którego
wszystko to ją spotkało. Sytuacja jest trudna bowiem każdy błąd i nieostrożność
może sprawić, że zabójca odkryje jej kryjówkę.
Treść jest
bardzo interesująca, tak jak sam pomysł. Tak jak w przypadku innych książek pani
Clark rozwiązanie jest nieprzewidywalne aż do ostatnich stron, a przez większą
część powieści można mieć wrażenie, że właściwie wszyscy są podejrzani. Świetnie
skonstruowana intryga bez żadnych luk i niezgodności.
Niestety mimo
tych wszystkich oczywistych zalet, książka jest czasami trochę nużąca – akcja rozwija
się niezwykle wolno zwłaszcza w początkowej części, która jest według mnie zdecydowanie
za długa. Nie ma żadnych niespodzianek ani zaskakujących zwrotów akcji. Narracja
płynie od początku do końca w jednym nieśpiesznym tempie. Także, niektóre sceny
i dialogi są w zasadzie dosyć banalne – nie podobało mi tłumaczenie
czytelnikowi na każdym kroku, że Lacey kłamie podając swoje nowe imię i
nazwisko.
Mimo to wciąż
uważam, że „Udawaj, że jej nie widzisz” oprócz intrygującego tytułu ma także
równie intrygującą treść. To porządny, lekki kryminał w sam raz na jakiś letni
wieczór.
Moja ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz