Wampir z Ropraz - Jacques Chessex
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 96
Cóż mogę
napisać o tej książce. Opowiadaniu w gruncie rzeczy, bo stron jest naprawdę za
mało by to była powieść. I dobrze, bo więcej pewnie nie dałoby się znieść.
„Wampira z Ropraz” nie czyta się ani lekko, ani przyjemnie. Od razu powiem, dla
tych, którzy dali się zwieść słowu „wampir”, że nie mamy tu do czynienia z
romansem dla młodzieży. Przed wielką rewolucją skojarzeniową, która każe nam
teraz postrzegać to słowo w aspekcie tylko romantycznym, wyraz ten był
synonimem zła i potworności tak wielkiej, że aż nieludzkiej. I właśnie w takim
znaczeniu tkwi on w tytule dzieła Jacquesa Chessexa.
Początek
dwudziestego wieku, małe szwajcarskie miasteczko gdzieś w środku niczego,
gminne, gnuśne i zabobonne. Zło istnieje tam pod setkami postaci – Chessex nie
szczędzi nam naturalistycznym opisów obrzydliwości i wszelkiego wynaturzenia –
ale jest to zło oswojone i skrywane. Gdy jednak ciało młodej Rosy zostaje
odkopane dzień po pogrzebie, a następnie zgwałcone, poćwiartowane i
zbezczeszczone na wszystkie inne możliwe sposoby, mieszkańców ogarnia panika. Sytuacja
się powtarza w innych pobliskich miasteczkach, co sprawia, że zaczyna się
polowanie na winnego.
Czytając
„Wampira z Ropraz” aż trudno uwierzyć, że mamy do czynienia z opisem
autentycznego zdarzenia. Chessex prezentuje nam wszystko, co małe i pierwotne w
ludziach. Tego nie czyta się łatwo, ani lekko. Także język i styl nie należy do
łatwych ani prostych, ale świetnie oddaje klimat odizolowanej społeczności,
dusznej atmosfery sekretnych perwersji ukrytych pod maską wiejskiej idylli.
Na uwagę
zasługuję także zakończenie, zaskakujące i zupełnie nieprzewidywalne. Dla
samego zakończenia warto przebrnąć przez te kilkadziesiąt, niełatwych stron.
Polecam tę mini powieść Chessexa ale polecam tym, którzy zapoznali się z opisem
i wiedzą na co się decydują. Nie bez przyczyny wydawca zaleca tę książkę
czytelnikom o „mocnych nerwach”.
Moja ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz