Betonowy ogród - Ian McEwan
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2008
Ilość storn: 200
Mam ogromne
zaległości w pisaniu recenzji. Ostatnio wena jakoś mnie opuściła, czekałam więc
cierpliwie na jej powrót zabijając czas kolejnymi lekturami. I teraz, gdy
właśnie sprawdzam, czy to odpowiedni moment na pisanie czy mam czytać dalej,
odkryłam, że na mojej liście mieści się już sześć książek o których chciałabym
wspomnieć. Nie pozostaje mi więc innego, jak zakończyć czekanie na wenę, która
mam wrażenie wciąż mnie nie nawiedziła, i wziąć się do dzieła. Mam nadzieję, że
mi to wybaczycie.
Ian McEwan
jest zapewne najbardziej znany z powieści „Pokuta” na podstawie, której swego
czasu nakręcono głośny film w równie głośnej obsadzie. Ja jednak zdecydowałam
się na jego debiutancką książkę – „Betonowy ogród”, która to od momentu wydania
przyniosła autorowi sławę makabrysty. I jest to sława jak najbardziej
zasłużona.
W opisie
wydawcy przeczytamy, że jest to „gęsta, intensywna opowieść o czwórce dzieci,
które po odejściu rodziców stopniowo przyjmują ich role. Zawieszone pomiędzy
światem dzieciństwa i dorosłości dryfują przez dni sennego, upalnego lata.”
Stwierdzenie to świetnie oddaje charakter tej książki. Jest gęsta od gorąca,
erotyzmu i lepkiego brudu. Fenomenalne w niej jest to, że wywołuje odrazę,
przeraża, brzydzi i odpycha a jednocześnie fascynuje na tyle, by nie sposób jej
było odłożyć. Uczciwie przyznaję, że niewiele w swojej czytelniczej karierze
spotkałam takich książek.
Dużą zasługą
jest to, że McEwan nie próbuje nikogo pouczać i umoralniać, oceniać ani
potępiać. Przedstawia nam świat widziany oczami kilkunastoletniego Jacka,
dorastającego chłopca, który dopiero odkrywa swoją seksualność. Ale nie jest on
jedynym bohaterem tej opowieści. Jack ma dwie siostry, starszą i młodszą oraz
małego braciszka. Ich normalne, niczym nie wyróżniające się życie zmienia się
gdy z ich domowego świata znikają dorośli. Po pierwszym zachłyśnięciu się
wolnością, zaczynają inaczej postrzegać siebie samych jak i siebie nawzajem.
Muszę jeszcze
wspomnieć o sposobie w jaki „Betonowy ogród” został napisany. Nie wiem na czym
polega zabieg i jak McEwan to zrobił, ale udało mu się wciągnąć czytelnika w
głąb tej historii, tak, że nawet się nie spostrzeżemy jak tkwimy wewnątrz tego
domu wypełnionego niezdrową intymnością, odorem brudu i śmierci. Nie sposób
zachować dystans kiedy niemal oddycha się tym samym powietrzem ciężkiego,
upalnego lata.
Bardzo
podobało mi się także zakończenie, choć spotkałam się z opiniami, że niektórych
czytelników rozczarowało. Nie będę niczego zdradzać, ale powiem, że dla mnie
cała historia dąży do jakiegoś wielkiego finału z każdą chwilą przybiera coraz
bardziej jaskrawy koloryt szaleństwa aż ostatecznie ociera się niemal o
groteskę.
Polecam, choć
nie mam wątpliwości, że to nie jest książka dla wszystkich. Niejednych oburzy i
zniesmaczy, inni spodziewający się akcji mogą ją uznać nawet za nudną. Każdy
zapewnie odbierze ją inaczej. Dla mnie jest wstrząsająca. Wstrząsająco
prawdziwa.
Moja ocena:
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz