Niebezpieczne zbliżenie - Linda Howard
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 224
„Niebezpieczne
zbliżenie” Lindy Howard to jeden z tak zwanych romantycznych thrillerów, w
których to zresztą autorka się specjalizuję. W wypadku tej książki jest to po
prostu romans rozgrywający się w niecodziennej i bardzo dramatycznej scenerii
katastrofy lotniczej.
Bailey jest
młodą rezolutną kobietą, która ma już jednak za sobą intratne małżeństwo z bardzo
bogatym biznesmenem, jej byłym szefem. Bo jego śmierci chroni się przed
niechęcią i oszczerstwami ze strony dzieci zmarłego męża i całej socjety, za
murem opanowania i chłodu. Tylko wśród własnej rodziny, gdy czuje się bezpiecznie
może być naprawdę sobą i tylko wśród nich odpoczywa. To właśnie z bratem i jego
żoną postanawia spędzić urlop na spływie kajakowym. Cameron Justic jest pilotem
i współwłaścicielem małej firmy lotniczej, który siedzi za sterami, gdy
dochodzi do wypadku i mały samolot z jedna pasażerką rozbija się o szczyty gór.
Odizolowani, ranni i zupełnie nie przygotowani na ekstremalne warunki
bohaterowie muszą radzić sobie z zimnem, głodem i zmęczeniem, ale także
własnymi uprzedzeniami i początkową niechęcią.
Taka jest
mniej więcej treść książki. Nie ma w niej nic zaskakującego, ani szczególnie
porywającego, ale czyta się lekko i bardzo przyjemnie. Ta lekkość, która
sprawia, że kartki przewraca się szybko i niezauważalnie jest pierwszą zaletą książki.
Drugą jest bardzo realistyczny i szczegółowy opis warunków i trudności z jakimi
muszą się borykać nasi rozbitkowie. W tym wypadku nie ma żadnych skrótów i
uproszczeń. Wiemy co Bailey i Cam robią oraz jak walczą ze zmęczeniem i zimnem.
Muszę przyznać, że niektóre rozwiązania zaskoczyły mnie swoją pomysłowością.
„Niebezpieczne
zbliżenie” ma jeszcze jedną zaletę a są to wątki poboczne. Bailey i Cam nie są
jedynymi postaciami w tej historii, mi szczególnie przypadł do gustu wątek
dotyczący Setha. Szkoda, że autorka nie poświęciła mu więcej miejsca.
Muszę
oczywiście wspomnieć także parę słów o wadach, a dotyczą one niestety wątku
romansowego. Otóż on, w przeciwieństwie do detali dotyczących katastrofy,
został potraktowany zbyt pobieżnie. Uczucie między bohaterami rodzi się wraz z
upadkiem samolotu niemal w jednej chwili i tak już zostaje. A szkoda bo tak
ekstremalne warunki sprzyjają raczej równie ekstremalnym natężeniom emocji. Nieco
żenujące są także niektóre fragmenty, szczerze mówiąc śmiem wątpić czy ranny,
półprzytomny mężczyzna na siarczystym mrozie potrafi myśleć tylko o kobiecych
piersiach dlatego, że przypadkiem się o nie otarł :)
Książkę czyta
się jednak całkiem przyjemnie i jeśli ktoś ma ochotę na coś lekkiego a wciągającego,
to jak najbardziej polecam.
Moja ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz