Było, minęło - Spencer LaVyrle
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 1995
Ilość stron: 351
Od czasu do
czasu lubię czytać romanse. Zazwyczaj wolę gdy romans jest tylko jednym z
wątków fabuły, ale czasem zdarza mi się czytać książki w których jest to nie
tyle główny co jedyny wątek. To taki wakacyjny, letni rodzaj lektury, nic więc
dziwnego, że i ja dałam się skusić. A stało się tak głównie dlatego, że treść
„Było, minęło” zaczyna się daleko za momentem gdzie inne się kończą, czyli już
dawno po happy endzie po którym miało być już tylko „żyli długo i szczęśliwie”.
A jeśli nie było ani szczęśliwie, ani szczególnie długo, bo wielka miłość nie
przetrwała starcia z szarą prozą życia?
Michael i Bess
Curranowie byli kiedyś szczęśliwą parą, ale kiedy w ich małżeńskim życiu
pojawiły się dzieci, praca, ambicje i osobiste marzenia, okazało się, że mają
oni całkiem inną wizję związku. Wzajemne żale i pretensje stały się w końcu
oskarżeniami i zarzutami, a miejsce miłości zajęła złość, niechęć i nienawiść.
Dziś są rozwiedzionymi rodzicami dwójki dorosłych już niemal dzieci, a mimo
upływu lat nie potrafią zapomnieć o wzajemnych pretensjach. Ich córka
postanawia wykorzystać okazję jaką jest jej własny ślub by pogodzić zwaśnionych
rodziców i przypomnieć im o wszystkim co ich łączy, a nie dzieli.
Zapewne nie
zdecydowałabym się na lekturę „Było, minęło” – nieco odstraszyła mnie okładka –
gdyby nie nazwisko autorki. Miałam kiedyś przyjemność czytać jej powieść
„Powój” osadzoną w realiach małego miasteczka na południu USA w czasach II
Wojny Światowej. Byłam pod ogromnym wrażeniem zwłaszcza pieczołowitości z jaką
pani LaVyrle oddała klimat i nastrój tamtego okresu. Nie o tej książce chce
jednak teraz pisać. Wspominam o „Powoju” głównie dlatego by wytłumaczyć
dlaczego „Było, minęło” okazało się dla mnie takim rozczarowaniem. Zdaje się,
ze po prostu zbyt wiele się spodziewałam.
Książka jest
bardzo schematyczna, tendencyjna i tak przesłodzona, że aż cukierkowa.
Zachowanie zarówno Michaela jak i Bess wydaje się irytujące i irracjonalne a autorce
niestety nie udało się oddać całej złożoności ich wzajemnych odczuć. Ponoć jest
to książka o dojrzewaniu i to zarówno rodziców jak i dzieci, ale do mnie jakoś
ta historia nie trafia. A szkoda, bo pomysł na fabułę był bardzo interesujący.
Jak dla mnie po prostu słabo.
Moja ocena:
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz