Agatha Raisin i ciasto śmierci - M. C. Beaton
Wydawnictwo: Edipresse Polska
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 252
Mam pewne
szczególne założenie dotyczące lipcowych lektur, otóż chciałabym dokonać
niezbędnych porządków na mojej książkowej półce, a w tym celu, muszę coś zrobić
z całkiem liczną kategorią książek niedoczytanych. Nie wiem czy wy też tak
macie, ale czasem gdy zaczyna się lekturę okazuje się, że to nie ten czas, nie
ten nastrój, nie ta tematyka w tej właśnie chwili. A co zrobić z niedokończoną
książką, jak nie po prostu doczytać :)
Tak więc w
lipcu zamierzam uporać się choć z kilkoma takimi pozycjami, a pierwszą z nich
jest rozpoczynająca kryminalny cykl „Agatha Raisin i ciasto śmierci”, autorstwa
M. C. Beaton.
Na
przeczytanie tej książki potrzebne mi były aż dwa podejścia i to nie dlatego,
że jest tak wymagająca czy długa, jest za to zupełnie inna niż się
spodziewałam. A czego się spodziewałam? Okładka i zagadkowy tytuł sugerował mi
coś w rodzaju skrzyżowania humoru w stylu rodzimej Joanny Chmielewskiej z
kryminalną zagadką godną Agathy Christie. O ile to pierwsze skojarzenie jest
tylko i wyłącznie moje, to już to
dotyczące królowej kryminałów jest jak najbardziej uzasadnione, ba! nawet
sugerowane przez samą autorkę jak i wydawców, którzy okrzyknęli tytułową Agathe
Raisin mianem współczesnej panny Marple. Tymczasem wszystkie moje zastrzeżenia
dotyczą właśnie tej postaci. Mówiąc krótko ma się ona do kultowej poprzedniczki
mniej więcej tak jak Harry Potter do Czarodzieja z Oz czyli zupełnie nijak. Bo
i sama jest zupełnie nijaka.
Agathe Raisin
poznajemy gdy postanawia ona przejść na emeryturę i przenieść się z gwarnego
Londynu na cichą i sielską prowincję. W tym zupełnie obcym jej środowisku gdzie
panują zupełnie nieznane jej zasady czuje się ona zrazu dość nieswojo, na tyle
by postanowić zyskać szacunek tutejszych gospodyń wygrywając konkurs w pieczeniu
ciast. Nawet to, że nie ma o pieczeniu zielonego pojęcia nie jest wystarczającą
przeszkodą w tym postanowieniu. Ucieka się ona do małego oszustwa, które pewnie
nawet nie wyszłoby na jaw gdyby nie to, że juror konkursu przypłacił degustacje
jej ciasta życiem…
Historia
wydaje się wciągająca i zabawna, ale niestety nie jest taka gdy już zacznie się
czytać. Brak tu humoru, brak napięcia, brak emocji. Właściwie brak wszystkiego.
Dawno już nie czytałam tak źle napisanej książki zarówno pod względem językowym
jak i merytorycznym. Uważni czytelnicy mogą dopatrzeć się co najmniej kilku
błędów logicznych w konstrukcji fabuły. Ale to nie wszystko - główna postać
jest niezdecydowana, chwiejna, irytująca i z pewnością nie grzeszy ani inteligencją
ani intuicją. Jej śledztwo polega na wędrówkach po miasteczku i chaotycznych
rozmowach z przypadkowymi mieszkańcami. Nawet samo rozwiązanie okoliczności śmierci
pozostawia wiele do życzenia – w zasadzie jest po prostu banalne.
Mówiąc krótko
zupełnie mi się nie podobało. Zdaje się, że pani pisząca pod pseudonimem M. C. Beataon
napisała kilkanaście książek z Agathą Raisin w roli głównej i wiem, że książki
te mają wielu fanów. Może więc to jak się je odbiera jest kwestią gustu lub/i
nastawienia. Ja czuję się zupełnie rozczarowana.
Moja ocena:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz