Uniesienie - Lauren Kate
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 464
"Uniesienie"
jest już ostatnią częścią cyklu Lauren Kate poświęconego upadłym aniołom. W
pewien sposób jest to część najważniejsza bo zamykająca całą opowieść, to w
niej powinny znaleźć się wyjaśnienia wszystkich niejasnych dotąd motywów i
niedopowiedzianych wątków. Po rozczarowaniu jakim była dla mnie „Namiętność”,
sięgnęłam po ostatni tom, głównie po to by móc w spokoju rozstać się już z tą
historią, bez poczucia, że porzuciłam bohaterów gdzieś w czasoprzestrzeni w
sytuacji gdy wszystkie rozstrzygające wydarzenia są jeszcze przed nimi. Ku
swojemu zaskoczeniu stwierdziłam, że co najmniej połowa tej książki jest
całkiem niezła i nawet się nie spostrzegłam gdy znalazłam się kilkudziesiętnej
stronie, a przecież planowałam dziś tylko „zajrzeć”.
Lucy wraca ze
swojej wyprawy w przeszłość bogatsza o wiedzę o perfidnym planie Lucyfera,
który chce cofnąć czas aż do momentu upadku. Czyli innymi słowy „wymazać” kilka tysięcy lat istnienia ludzkości i jak
gdyby nigdy nic zacząć jeszcze raz. Oznacza to, że nikt ze znanych Lucy ludzi
ani nefilim nigdy się nie narodzi. Aby powstrzymać Lucyfera sprzymierzone w tym
celu anioły muszą odszukać relikwie w których zapisana jest przeszłość, a zwłaszcza
wiedza o miejscu upadku i się tam udać. Na wszystko zaś mają zaledwie kilka
dni, bo spóźnienie w ich wypadku oznacza porażkę.
Pierwsza
część książki zajmuje więc szukanie relikwii, i choć trudno tu znaleźć coś co
wychodziłoby poza typowy schemat, to przynajmniej sporo się dzieje i nie sposób
się nudzić – niezwykli bohaterowie na niezwykłej wyprawie. Przerabialiśmy to
już setki razy, ale wciąż można w tym znaleźć coś dla siebie. Potem jednak nasi
bohaterowie przechodzą do kolejnego etapu planu powstrzymania Lucyfera –
właściwie nie wiadomo na czym dokładnie ten plan ma polegać, ale go realizują. I
tutaj niestety ta „dobra” cześć książki się kończy.
Nie podoba mi
się pomysł pani Kate na rozwiązanie, wygląda to tak jak gdyby zamierzała
wymyślić jak najbardziej zaskakująca i „wzniosłą” wersję, a w przypadku tej
historii, to właśnie prostota stanowiła jej urok. Prosta historia miłości śmiertelniczki
i anioła, silniejsza niż wszystkie przeciwności, niż życie i śmierć, niż wszystkie
klątwy. To był motyw wokół którego osnuto wszystkie poprzednie części. W tej
natomiast autorka przenosi akcje na „wyższy” poziom, a kiedy w historii o
zakochanej nastolatce zjawia się uosobiony Bóg, to… no cóż, przykro mi, ale dla
mnie te sceny są po prostu żałośnie tandetne, zwłaszcza, że opisane z takim
patosem.
Nie mogę się
powstrzymać przed jeszcze jedną uwagą. Nie podoba mi się wizja miłości jaką
roztacza autorka. Uczyniła ona „ziemskie” uczucie silniejszym i ważniejszym od
wszystkiego. Lucy zawsze wybiera Daniela, Daniel zawsze wybiera Lucy – to pięknie
brzmi, fakt - ale jest to także akt
czystego egoizmu – bo robią tak mimo konsekwencji jakie przynosi to im
wzajemnie i jakie przynosi to innym. Autorka zatarła granice między dobrem i
złem, postawiła miłość ponad tym podziałem. Postawiła miłość ponad obowiązkiem,
poświęceniem i ponad Bogiem. To nie jest sposób w jaki ja rozumiem miłość.
Nie żałuje,
że przeczytałam cykl książek pani Kate. Niektóre części mnie zawiodły inne
zaskoczyły. Spodziewałam się lekkiej lektury i tak właśnie było i choć nie
należę do licznego grona szczególnych entuzjastów, to nie odmawiam tym książkom
specyficznego uroku.
Moja ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz