piątek, 31 maja 2013

Uniesienie - Lauren Kate

 

Uniesienie - Lauren Kate


Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 464



"Uniesienie" jest już ostatnią częścią cyklu Lauren Kate poświęconego upadłym aniołom. W pewien sposób jest to część najważniejsza bo zamykająca całą opowieść, to w niej powinny znaleźć się wyjaśnienia wszystkich niejasnych dotąd motywów i niedopowiedzianych wątków. Po rozczarowaniu jakim była dla mnie „Namiętność”, sięgnęłam po ostatni tom, głównie po to by móc w spokoju rozstać się już z tą historią, bez poczucia, że porzuciłam bohaterów gdzieś w czasoprzestrzeni w sytuacji gdy wszystkie rozstrzygające wydarzenia są jeszcze przed nimi. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdziłam, że co najmniej połowa tej książki jest całkiem niezła i nawet się nie spostrzegłam gdy znalazłam się kilkudziesiętnej stronie, a przecież planowałam dziś tylko „zajrzeć”.
Lucy wraca ze swojej wyprawy w przeszłość bogatsza o wiedzę o perfidnym planie Lucyfera, który chce cofnąć czas aż do momentu upadku. Czyli innymi słowy „wymazać”  kilka tysięcy lat istnienia ludzkości i jak gdyby nigdy nic zacząć jeszcze raz. Oznacza to, że nikt ze znanych Lucy ludzi ani nefilim nigdy się nie narodzi. Aby powstrzymać Lucyfera sprzymierzone w tym celu anioły muszą odszukać relikwie w których zapisana jest przeszłość, a zwłaszcza wiedza o miejscu upadku i się tam udać. Na wszystko zaś mają zaledwie kilka dni, bo spóźnienie w ich wypadku oznacza porażkę.
Pierwsza część książki zajmuje więc szukanie relikwii, i choć trudno tu znaleźć coś co wychodziłoby poza typowy schemat, to przynajmniej sporo się dzieje i nie sposób się nudzić – niezwykli bohaterowie na niezwykłej wyprawie. Przerabialiśmy to już setki razy, ale wciąż można w tym znaleźć coś dla siebie. Potem jednak nasi bohaterowie przechodzą do kolejnego etapu planu powstrzymania Lucyfera – właściwie nie wiadomo na czym dokładnie ten plan ma polegać, ale go realizują. I tutaj niestety ta „dobra” cześć książki się kończy.
Nie podoba mi się pomysł pani Kate na rozwiązanie, wygląda to tak jak gdyby zamierzała wymyślić jak najbardziej zaskakująca i „wzniosłą” wersję, a w przypadku tej historii, to właśnie prostota stanowiła jej urok. Prosta historia miłości śmiertelniczki i anioła, silniejsza niż wszystkie przeciwności, niż życie i śmierć, niż wszystkie klątwy. To był motyw wokół którego osnuto wszystkie poprzednie części. W tej natomiast autorka przenosi akcje na „wyższy” poziom, a kiedy w historii o zakochanej nastolatce zjawia się uosobiony Bóg, to… no cóż, przykro mi, ale dla mnie te sceny są po prostu żałośnie tandetne, zwłaszcza, że opisane z takim patosem.
Nie mogę się powstrzymać przed jeszcze jedną uwagą. Nie podoba mi się wizja miłości jaką roztacza autorka. Uczyniła ona „ziemskie” uczucie silniejszym i ważniejszym od wszystkiego. Lucy zawsze wybiera Daniela, Daniel zawsze wybiera Lucy – to pięknie brzmi, fakt -  ale jest to także akt czystego egoizmu – bo robią tak mimo konsekwencji jakie przynosi to im wzajemnie i jakie przynosi to innym. Autorka zatarła granice między dobrem i złem, postawiła miłość ponad tym podziałem. Postawiła miłość ponad obowiązkiem, poświęceniem i ponad Bogiem. To nie jest sposób w jaki ja rozumiem miłość.
Nie żałuje, że przeczytałam cykl książek pani Kate. Niektóre części mnie zawiodły inne zaskoczyły. Spodziewałam się lekkiej lektury i tak właśnie było i choć nie należę do licznego grona szczególnych entuzjastów, to nie odmawiam tym książkom specyficznego uroku. 

Moja ocena:
5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...