Zanim mnie pokochasz - Beatriz Williams
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 712
„Zanim mnie
pokochasz” jest debiutancką powieścią amerykańskiej pisarki Beatriz Williams
wydaną zaledwie rok temu. Bardzo szybko została ona okrzyknięta mianem bestseleru
i równie szybko przetłumaczona na różne języki. W styczniu ukazało się także
polskie wydanie, po które ja, skuszona opisem i okładką szybko sięgnęłam.
„Zanim mnie
pokochasz” jest romantyczną opowieścią mieszczącą w sobie wątek podróży w
czasie. Fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach – współcześnie i w czasie
pierwszej wojny światowej. Zarówno wtedy jak i dziś jesteśmy światkami pierwszego
spotkania Kate i Juliana i rodzącej się między nimi płomiennej miłości, na
którą zdają się być skazani, bowiem zawsze jest to „pierwsze” spotkanie tylko
dla jednego z nich.
Pani Williams
postanowiła przedstawić nam historię w której miłości nie ograniczają ani prawa
czasu ani różnice światopoglądowe i kulturowe. Zetknięcie się Kate i Juliana
nie jest tylko spotkaniem się dwóch różnych osobowości, jest także zderzeniem
się dwóch osobnych świtów: współczesnego, agresywnego świata Wall Street z hołdującym
zasadom lojalności i honoru światem początku XX wieku. Jest to bardzo
interesujący zabieg, choć moim zdaniem nieco przerysowany. Każda rozmowa Kate z
kolegą z biura – Charliem jest wymianą przekleństw i korporacyjnego żargonu,
zaś wypowiedzi Juliana są przesadnie ugładzone – „moja droga”, „najmilsza” i ‘ukochana”
. Zresztą cały dwudziestowieczny świat w porównaniu do współczesnego jest po
prostu zbyt wyidealizowany tak jak wyidealizowany jest Julian – wcielenie
doskonałości, niezawodny w każdym miejscu i czasie.
Największą wadą
książki jest jednak jej długość. Bądźmy szczerzy, to jest prosta historia
rozpisana na… siedmiuset stronach! Po dobrym początku musimy przebrnąć przez setki
stron powtarzających się rozmów, ochów i achów, które absolutnie nic nie wnoszą,
by w końcu dobrnąć do przeciętnej w gruncie rzeczy końcówki. Czyta się lekko i
szybko muszę to przyznać, ale nie zmienia to faktu, że wciąż jest to siedemset
stron, z których co najmniej trzysta jest zupełnie zbędnych.
„Zanim mnie
pokochasz” jest w zasadzie przeciętną historią miłosną z elementem
fantastycznym w tle. Znamy takich historii już steki i ta niczym się właściwie
spośród nich nie wyróżnia. Nie rozumiem skąd tak entuzjastyczne opinie i miano literackiego
sukcesu bo to co najwyżej dobry debiut (początki bywają trudne) i przeciętna
powieść.
Moja ocena:
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz