Podsumowanie
kwietnia
Tak wiem,
skandalicznie późno jak na podsumowanie, ale cóż to nie tylko moja wina –
wiosna też ma w tym współudział :)
Ubiegły
miesiąc nie obfitował tak jak poprzednie w nadmiar wolnego czasu, toteż
statystycznie nie wypada on tak dobrze, jak luty czy marzec. Mimo dobrych chęci
w nawale zajęć zwyczajnie brakło mi czasu na czytanie. Na szczęście jednak nie
o ilość ale jakość tu chodzi a pod tym względem kwiecień pozytywnie się
wyróżnia.
Zacznę jednak
od przypomnienia książek pod znakiem których upłynął mi czytelniczy marzec. Wyznaczyłam
sobie wtedy za zadanie nadrobienie zaległości w książkach dla młodzieży
zwłaszcza tych z wątkiem fantastycznym i wtedy też zaopatrzyłam się w dwie
pierwsze części cyklu pani Cabot inspirowanej mitem o Persefonie. Przeczytałam
je dopiero w kwietniu i muszę przyznać, że zarówno „Porzuceni” (moja ocena 5/10) jak i „Świat podziemi” (m. o. 6/10) są może niezbyt oryginalnymi, ale
przyjemnymi i lekkimi lekturami. Podobnie sprawa ma się z „Dotykiem Gwen Frost” (m. o. 6/10) pani Estep, która wprawnie
przeplata obraz współczesnej rzeczywistości z watkami mitologicznymi umiejscawiając
akcję i nieco zagubioną bohaterkę w Akademii Mitu.
Na tym miałam
skończyć swoja małą przygodę z literaturą dla młodzieży w najbliższym czasie,
ale niestety wpadł mi w oko zwiastun filmu nakręconego na podstawie książki
autorstwa pań Garcia i Stohl, i wydał mi się na tyle interesujący, że
postanowiłam przedtem sięgnąć po książkę. Nie był to jednak dobry pomysł, bo „Piękne istoty” (m. o. 5/10) okazały się
lekturą na wskroś przewidywalną a przede wszystkim nudną. Mama nadzieję, że
film okaże się jednak lepszy.
Potem, kiedy
już zaplanowałam sobie kilka poważniejszych i nieco „mocniejszych” lektur w
ręce wpadł mi „Nefilim” Thomasa
Sniegoskiego (m. o. 4/10) a także dość dziwaczna opowiastka „To ja cię pokochałam, to ja cię zabiłam”
(m. o. 3/10). Jak widać po ocenach, nie był to z mojej strony najlepszy wybór. Ale
może właśnie dlatego zdecydowałam się w końcu sięgnąć po klasyczny kryminał autorstwa
także klasyka, którego ja w tej roli dopiero poznaję a więc „Kto zabił panią Skrof” (m. o. 7/10) Mika Waltariego. A kiedy udało mi
się już przekroczyć przysłowiowy Rubikon, dalej poszło już samo. A moja
potrzeba „mocnej” lektury poprzez thriller „Jedenaście godzin” (m. o. 7/10), autobiograficzną opowieść „Strefa cienia. Trzy lata z psychopatą”
(m. o. 5/10), kryminał „Na granicy”
(m. o. 7/10) a także wstrząsającą powieść „Tarantula.
Skóra w której żyję” (m. o. 7/10) została w końcu zaspokojona i mogła osiągnąć
swe apogeum w „Jedynym dziecku”
Jacka Ketchuma. Wybory te okazały się bardzo trafne, a wszystko to bardzo dobre
i godne polecenia książki.
Na koniec wspomnę
jeszcze o „Whisper. Nawiedzony dom”
(m. o. 6/10), którą to książkę znalazłam na półce jako jedyną pasującą do
kwietniowego wyzwania „Pod hasłem” w ramach którego ją przeczytałam.
Na koniec
więc trochę statystyki:
Zrecenzowane:
13
Średnia ocena
miesiąca: 5,61
Średnia
wszystkich ocenionych książek: 5,48
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz