Tyko nic nie mów, proszę - Elizabeth Adler
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 304
Uff… no tak, pewne jest jedno, czytając „Tylko
nic nie mów, proszę” po raz kolejny jasno uświadomiłam sobie, dlaczego nie
lubię romansów. Bo, cóż tu dużo mówić, wszystkie wątki sensacyjne, które
obiecuje nam opis na okładce są tylko zmyłką, a książka jest po prostu
romansem. I to nawet jako taki, bardzo słabym. Takim typowo „amerykańskim”
gdzie szlachetni i dzielni mężczyźni obsesyjnie myślą tylko o pięknych i nieco
zagubionych kobietach, a autorka nie może się powstrzymać przed połączeniem
wszystkich bohaterów w szczęśliwe pary.
Ci dobrzy bohaterowie są tak dobrzy, że całkowicie
pozbawieni charakteru – nawet najbarwniejsza w tym zestawieniu ciotka Fen
wyróżnia się głównie na zasadzie kontrastu z bezbarwnym tłem. Najgorzej wypada
pierwszoplanowa Vivian w której oczywiście zakochuje się co drugi mieszkaniec Los
Angeles wraz z wcieleniem cnót w postaci detektywa Merlina. Ci źli bohaterowie
natomiast, są tak źli, że aż śmieszni.
No dobrze, może ta książka nie jest aż
tak zła, jak ją w tej chwili opisuje, albo raczej jest, ale trzeba być na to
przygotowanym. W końcu romans rządzi się swoimi prawami i trzeba się z tym
godzić gdy się po niego sięga. A mnie tego przygotowania zabrakło, z tego tylko
powodu, że jak już wspomniałam, nie jestem fanką tego typu książek. I tak oto
moje błędne koło się zamyka.
A o czym dokładnie jest książka? Pomysł
na historię jest bardzo dobry. Pewna nie całkiem młoda już kobieta otwiera
drzwi nieznanemu mężczyźnie, który podczas burzy rozbił się samochodem przy jej
podjeździe. Natychmiast rodzi się między nimi specyficzna nic porozumienia,
choć on jest raczej w wieku jej siostrzenic niż jej. Tajemniczy Alex nie
przestaje zaprzątać myśli Fen, zwłaszcza, że jest mężczyzną z „przeszłością”.
Jego dziewczyna stała się jedną z ofiar seryjnego mordercy, który wciąż grasuje
w okolicy, ale coraz więcej faktów wskazuje, że nie jest to cała prawda.
Jednocześnie doktor Vivian – owa siostrzenica – pracuje w szpitalu gdzie
przywieziono dziewczynę, której jako pierwszej udało się przeżyć atak…
Chciałabym móc napisać coś pozytywnego na
temat wątków kryminalnych, ale niestety nie mogę. Wszystko jest zbyt proste,
zbyt oczywiste i zbyt banalne. Czarno-biali bohaterzy w świecie dobra i zła. Żadnych
niespodzianek, żadnego klimatu i nic co choćby w najmniejszym stopniu
wychodziło poza schemat.
Nawet jako romans „Tylko nic nie mów,
proszę” wypada bardzo słabo. Brak jakichkolwiek emocji, napięcia czy erotyzmu.
Bohaterowie bardziej przejmują się rannym psem niż faktem, że wokół nich
grasuje seryjny morderca. I choć nie spodziewałam się zbyt wiele, to, to co
dostałam i tak zdołało mnie rozczarować. Nie polecam.
Moja ocena:
3/10
Romanse są zdecydowanie nie dla mnie, więc po książkę raczej nie sięgnę ;) Ale też muszę przyznać, że zarys fabuły wydaje się całkiem interesujący. Gdyby tylko udało się sprostać oczekiwaniom... ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię romanse dla odstresowania, więc kto wie, może sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo szukam czegoś fajnego o miłości. :)
OdpowiedzUsuń