piątek, 28 listopada 2014

Róże cmentarne - Marek Krajewski, Mariusz Czubaj


Róże cmentarne - Marek Krajewski, Mariusz Czubaj




Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 320




Od jakiegoś czasu podejmuje próby przekonania się do polskich autorów. No dobrze, próbuje podejmować próby – tak jest chyba bliżej prawdy. Nie lubię rodzimych twórców – nie, oczywiście nie mam nic przecie samym autorom, nie wątpię także w ich talent, umiejętności i kunszt. Powód dla, którego tak rzadko sięgam po ich książki jest zupełnie inny: bardzo nie lubię rodzimej scenerii, w jakiej toczy się akcja. O ile nie jest to powieść historyczna, trzymam się od książek, których akcja rozgrywa się współcześnie w jakimś z polskich miast, miasteczek czy wsi jak najdalej jak to możliwe. Zbyt idyllicznie, zbyt pesymistycznie, zaściankowo czy swojsko, nie wiem dokładnie. W każdym razie nie lubię i już.

Wracają jednak do „Róż cmentarnych” duetu Krajewski, Czubaj, jest to jednak z takich prób przełamania powyższych uprzedzeń. Powiem od razu, że niezbyt udana. Nie wiem, czy źle wybieram książki czy autorów, ale skoro nawet koincydencja uznanych nazwisk z moim ulubionym gatunkiem, jakim jest kryminał nie przyniosła spodziewanych rezultatów to zaczynam wątpić, czy cokolwiek przyniesie.

Bohaterem „Róże cmentarnych” jest nadkomisarz Jarosław Pater. Osoba nieco ekscentryczna, która marzy głównie o wyjeździe na jedną z greckich wysp z niedawno poznaną kobietą, gdy przełożeni zmuszają go do zajęcia się śledztwem w sprawie seryjnego mordercy. W wyniku brutalnych zabójstw kilku młodych kobiet policja dochodzi do wniosku, że ma do czynienia z naśladowcą, który kopiuje przebieg zbrodni znanych polskich morderców. Przesyłane policji listy zaprowadzą Patera do Władysławowa, gdzie znaleziono kolejną ofiarę, tym razem zabitą w sposób nawiązujący do morderstwa sprzed kilku lat. Morderstwa, którego Paterowi nigdy nie udało się rozwiązać.

Nic w tej książce specjalnie mnie nie urzekło. Ani kryminalna intryga, ani sprawa morderstwa sprzed lat, ani przebieg śledztwa, ani nawet sercowe perypetie samego komisarza. Jedynym powodem, dla, którego doczytałam do końca jest fakt, że książka nie jest zbyt długa, a ja nie chciałam powiększać stosu tych, które należą do kategorii „niedoczytanych”. Nie mam „Różom cmentarnym” nic szczególnego do zarzucenia, żadnych błędów logicznych, niedorzeczności czy niespójności. Jedynie to, że książka została napisana zupełnie bez polotu. Nie wciąga, nie intryguje, nie bawi, nie śmieszy, wzrusza, przeraża… nie robi nic. To jedna z tych pozycji, o których zapomina się zaraz po przeczytaniu, a po miesiącu nie jest się pewnym czy naprawdę się ją czytało.


Obaj autorzy mają swoją sporą grupę fanów, nie wiem, więc czy to ja źle wybrałam książkę, czy nie są to po prostu autorzy dla mnie. Na razie chyba jednak odłożę sobie sprawdzanie tego na innych pozycjach, w końcu na świecie jest tyle książek…

Moja ocena:
5/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...