Niechciani - Yrsa Sigurdardóttir
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 336
Ódinn
jest rozwiedzionym mężczyzną, który po latach pełnienia roli „weekendowego”
ojca musi się podjąć pełnowymiarowej opieki nad swoją jedenastoletnią córką Rún,
po tragicznej śmierci jej matki. Nie jest to łatwe zadanie zwłaszcza, że
dziewczynka zamknęła się w sobie a sam Ódinn niewiele wie o córce jak i
wychowywaniu dzieci w ogóle. Jakby tego było mało, zaczyna podejrzewać, że sam
potrzebuje terapii, gdyż coraz częściej zwodzi go wzrok i słuch, sugerując
rzeczy, których nie ma. W pracy zaś przejmuje po zmarłej koleżance projekt
zbadania sprawy pewnego ośrodka gdzie w latach siedemdziesiątych przebywała „trudna”
młodzież. Szybko skupia się na zagadce tragicznej śmierci dwóch nastolatków
kierowany intuicyjnym przekonaniem, że coś w tej sprawie jest nie tak. Czy jest
ktoś, kto zna prawdę na temat zdarzeń w Krókur? I czy będzie chciał ją ujawnić?
Tyle
tytułem krótkiego streszczenia fabuły. Zapowiada się intrygująco, prawda? I tak
właśnie jest. Historia rozgrywa się na poziomie dwóch płaszczyzn czasowych – współcześnie,
gdzie obserwujemy zmagania Ódinn oraz w latach siedemdziesiątych, gdzie
poznajemy młodą Aldís pełniącą funkcję pomocy domowej w ośrodku wychowawczym w
Krókur. W pierwszej części książki to właśnie te relacje z przeszłości są
najbardziej interesujące. I to one tworzą niesamowity klimat tej opowieści.
Później natężenie się zmienia i to właśnie teraźniejszość bardziej przykuwa
uwagę czytelnika. Nie wiem czy był to zamierzony zabieg, ale efekt jest bardzo dobry.
Jedną
z najważniejszych zalet książki jest wspomniany już klimat. Mroczne, zimne
pustkowie, gdzie pielęgnujący surową religijność małżonkowie prowadzą ośrodek wychowawczy
dla kilkunastu chłopców. Atmosfera
niesamowitości aż wisi w powietrzu nawet gdy z pozoru nie dzieje się nic
niezwykłego. Innymi słowy „Niechciani” to naprawdę dobrze napisana książka.
Nie
znaczy to jednak, że jest to książka bez wad. Najważniejszą są postaci
bohaterów, zbyt enigmatyczni i przedstawieni z takim dystansem, że jakakolwiek
próba czytelnika by się do nich zbliżyć jest z góry skazana na klęskę. Po
drugie zbyt wąskie grono postaci. Ta historia naprawdę wiele by zyskała gdyby
wzbogacić ją o kilka osób, wątków czy zwrotów fabularnych na przykład
dotyczących wychowanków Krókur, którzy poza dwoma wyjątkami, stanowią tylko bezbarwny
twór pod nazwą „chłopcy”.
„Niechcianych”
bardzo dobrze się czyta, a autorka ma swój niepowtarzalny styl. Ja w każdym
razie pierwsze spotkanie z prozą pani Sigurdardóttir uważa za bardzo udane i
sądzę, że ta znajomość potrwa jeszcze bardzo długo. Może po lekturze kilku jej
książek uda mi się w miarę składnie wypowiedzieć jej nazwisko :)
Moja ocena:
7/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: pod hasłem, klucznik
Słyszałam o książce i mam na nią straszną ochotę, bo wydaję się bardzo klimatyczna i tajemnicza :)
OdpowiedzUsuń