Dziewiętnaście sekund - Pierre Charras
Wydawnictwo: Cyklady
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 134
Krótka, treściwa, konkretna a bardzo
wymowna, poruszająca, wzruszająca, wstrząsająca i zaskakująca. Tak, ta książka
naprawdę taka jest choć trudno w to uwierzyć. Mimo tak niewielkiej liczby stron
Pierrowi Charrasowi udało się osiągnąć to, na co inni potrzebują całych tomów i
to nie zawsze z właściwym skutkiem. Serwuje nam historię niebanalną, historię
bardzo filmową, prostą a tak pełną znaczeń i głębi jak jej bohaterowie. A co
równie ważne wszystko to okraszone jest szczyptą humoru, nawet jeśli w istocie
to bardzo czarny humor.
Skoro już pozachwycałam się w pierwszym
akapicie to teraz może w kilku słowach spróbuje napisać o czym jest
„Dziewiętnaście sekund”. A jest to trudne zadanie, bo naprawdę niełatwo opisać
tę książkę bez zdradzania fabuły, czego (nie psując nikomu lektury) zrobić nie
można. A więc mamy tytułowe dziewiętnaście sekund, bardzo ważne, odliczane
sekunda po sekundzie, czas oczekiwania
na coś co odmieni życie bardzo wielu ludzi. Czytelnik nie nudzi się przy
tym w ogóle, ma czas by poznać bohaterów, spore grono barwnych postaci scharakteryzowanych
z wyczuciem i głębią (tak wiem, znowu się zachwycam).
Najważniejszymi aktorami
tego dramatu wydaje się być Gabriel i Sandrine. Para z wieloletnim stażem,
która umówiła się na dość niecodzienną formę rozstania. Gabriel czeka na dworcu
na przybycie partnerki, jeśli się nie pojawi będzie to oznaczało koniec ich
związku. Szczegółowo dopracowany plan przewiduje, że Sandrine wysiądzie z
umówionego pociągu, który wjedzie na stację w ciągu tytułowych dziewiętnastu
sekund. Nikt jednak nie przewidzi jak ta niecodzienna sytuacja przemieni się w
prawdziwy dramat i na zawsze odmieni życie nie tylko tej pary.
Czytelnik niejasno przeczuwa, że wydarzy
się coś bardzo ważnego, ale nie podejrzewa nawet co to takiego. W czasie kilku
pierwszych „sekund” poznajemy losy związku bohaterów, ich rozterki, dość
zabawne zmiany nastawienia, zaczynamy im kibicować i mamy nadzieję na happy edn.
Gdzieś w tle jednak rośnie napięcie, jakoś tak niepostrzeżenie, a potem już po
prostu nie możemy zatrzymać się w lekturze, bo autor zamiast letniej burzy
zafundował nam tornado i nie bardzo wiemy jak sobie z tym poradzić.
Nie będę pisała już
nic więcej. Tę książkę trzeba po prostu przeczytać i tyle :)
Moja ocena:
Hmm... Zaintrygowała mnie ta książka - będę musiała się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuń