niedziela, 1 marca 2015

Lalki - James Carol


Lalki - James Carol





Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 344






Kryminał, sensacja i thriller – to moje ulubione gatunki, czasem dla odmiany czytam jakąś lekką fantastykę, nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie te bardziej mroczne pozycje preferuje w pierwszej kolejności. I nie jestem pod tym względem wybredna. Lubię zarówno kryminały – klasykę w stylu Christie -  jak i te całkiem współczesne, mające więcej cech sensacji czy thrillerów. A że czytam dużo, to i trudno jest mnie zaskoczyć. Nie przeszkadza mi powtarzalność niektórych motywów czy rozwiązań, uważam, że nawet ta sama historia opowiedziana przez dwie różne osoby jest już zupełnie inną opowieścią. Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze dlatego, że cenie sobie pomysłowość autorów – fajnie jeśli pokuszą się oni o oryginalność. Po drugie zaś po to, by pokazać, że nie należy tego robić za wszelką cenę.

Pan James Carol doszedł chyba do wniosku, że skoro w historii gatunku pojawiły się już w roli detektywa niemal wszystkie co ciekawsze indywidua (prawnicy, patolodzy, alkoholicy, emeryci, chorzy fizycznie i umysłowo, a nawet duchowni) to nie pozostaje mu nić innego niż obsadzić w głównej roli geniusza. No, bo czy ktoś kojarzy jakiegoś współczesnego geniusza prowadzącego śledztwo? Z naciskiem na współczesnego, żeby wyeliminować Sherlocka Holmesa – bo to chyba jednak dla pana Carola za wysokie progi.

Mamy więc oryginalnego bohatera – geniusza zajmującego się profilowaniem przestępców. I co dalej? A no nic, bo tutaj właśnie zaczynają się przysłowiowe schody. Bo co dalej z geniuszem tym zrobić? Zapewne Conan Doyle nie miałby problemu ze stworzeniem kryminalnej zagadki na miarę swojego bohatera, James Carol wyraźnie jednak taki problem ma. Rzecz jest bowiem dość kuriozalna – jak nie przecząc geniuszowi bohatera, pozostawić sprawę nierozwiązaną przez kilkaset stron?

Pan Carol postanowił ominąć ten niewątpliwy problem odwracając uwagę czytelnika od wydarzeń i skupiając ją na samym bohaterze -  Jeffersonie Winterze ani na chwile nie pozwalając nikomu zapomnieć, jak wielkim ilorazem inteligencji się on odznacza. Popada przy tym w taką przesadę, że postać ta zamiast interesującej staje się groteskowa i śmieszna. Apogeum przypada na scenę w której Jefferson w  ramach relaksu, nie mogąc spać rozwiązuje kilka skomplikowanych śledztw w drugiej części świata. O ile jeszcze do tego momentu, starałam się traktować tę książkę poważnie, to po tym fragmencie dałam sobie spokój. I nic z wydarzeń, które nastąpiły dalej nie zmieniło już mojego wrażenia. Bo czy może być coś gorszego niż niezamierzone otarcie się o parodię własnej książki?

Bardzo żałuję, bowiem oprócz fatalnego pomysłu na bohatera – a raczej fatalnej jego realizacji, autor miał przy tym całkiem interesujący pomysł na samą zagadkę kryminalną. Przerażający oprawca, który gotuje swoim ofiarom los, który wydaje się gorszy od samej śmierci. Porywa młode kobiety, przetrzymuje i torturuje by na koniec dokonać na nich zabiegu lobotomii i w stanie zupełnie bezwolnym „zwrócić” światu. Ofiary to tytułowe lalki na zawsze pozbawione „duszy”.


Naprawdę bardzo żałuje, że książka jest właśnie taka jaka jest. Bo tak niewiele było trzeba by okazała się bardzo dobrym thrillerem. Mocnym, mrocznym i trzymającym w napięciu do ostatniej strony. Wystarczyłoby tylko usunąć głównego bohatera…


Moja ocena:
5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...