Sekret Julii - Tehereh Mafi
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 437
Cóż tu dużo mówić, dawno, żadna
książka nie okazała się dla mnie takim rozczarowaniem jak właśnie „Sekret Julii”.
Rozczarowanie równie wielkością moim oczekiwaniom. Pani Mafi oczarowała mnie
swoim stylem w „Dotyku Julii”, stylem nie fabułą, bo tej trochę brakowało by
tak bardzo nie trącić naiwnością. Nic to jednak, skoro wszelkie niedostatki
rekompensował sposób narracji, prosty choć trochę poetycki, lekki a głęboki a
przede wszystkim świeży a nie wymuszony. Byłam pod sporym wrażeniem. Może
właśnie dlatego odkładałam sobie lekturę „Sekretu Julii” tak długo bo jak
wiadomo wszystko na co długo się czeka… ale może po prostu przeczuwałam, że na
tej historii da się zbudować jedną spójną opowieść, ale trylogię ?!
Julia wraz z Adamem przebywa w
podziemiu dosłownie i w przenośni. W tajnych schronach pod ziemią rebelianci
szykują się do wojny w zdegradowanym i skorumpowanym świecie. A więc wojny
przeciw Warnerowi będącego dowódcą tutejszego dystryktu. Julia dowiaduje się,
że wielu mieszkańców podziemia dysponuje swoistym „darem”, jej radość jednak,
że nie jest jedyna obdarzoną niezwykłymi właściwościami szybko znika. Wciąż
czuje się ona bowiem wyobcowana a konieczność przejęcia kontroli nad jej
zdolnością okazuje się dla niej wyjątkowo trudnym zadaniem. Oczywiście także
jej uczucie do Adama napotyka niespodziewane przeszkody…
Tyle, jeśli chodzi o treść. Nie dziej
się zbyt wiele, by nie powiedzieć, że właściwie oprócz wewnętrznych dylematów
Julii nie dzieje się w zasadzie nic. Życie wewnętrzne tej dziewczyny wystarcza
jednak w zupełności by absolutnie zamęczyć czytelnika. Przez kilkaset stron
Julia nieustannie cierpi, jej wewnętrzne „ja” rozpada się, roztrzaskuje, stacza,
zamiera, umiera i kona (itd.) w zasadzie nie wiem z jakiego powodu. Jak
wyraziła to inna postać Kenji – jedyna naprawdę
interesująca w całej grupie – „Z tego, co wiem, masz co włożyć do gęby i co
wciągnąć na grzbiet, możesz się odlać w spokoju, kiedy tylko przyjdzie ci
ochota. Gdzie ty tu widzisz problemy? To się nazywa królewskie życie. Mogłabyś
wreszcie dorosnąć i przestać się zachowywać tak, jakby cały świat nasrał na
twoją ostatnią rolkę papieru. Bo to jest głupie.”
W tej książce absolutnie nic nie ma,
oprócz do granic możliwości irytującej bohaterki, która oczywiście okazuje się
wyjątkowa nawet wśród wyjątkowych. Postaci są źle przedstawione i oprócz
Kenjego w zasadzie anonimowe. Z trójkąta Adam – Julia – Warner na uwagę
zasługuję tylko ten trzeci choć i on jest po prostu doskonałym wypełnieniem
typowego schematu dotyczącego „tego drugiego”. Adam zamienia się z
interesującego chłopaka w pierwszym tomie, w jakąś jęcząco – skamlącą odmianę
półgłówka zdolnego powtarzać tylko imię „Julia”.
Największym rozczarowaniem jest
jednak styl w jakim „Sekret Julii” został napisany. To co pierwszej części było
naturalne i lekkie ( a więc przekreślone myśli, powtórzenia, liczby) wszystko
to co było oryginalne i świetnie oddawało emocje bohaterów, w „Sekrecie…” staje
się wymuszone, sztuczne i zbyt ekstremalne. Jakby pani Mafi za wszelką cenę
starała się zachować ten sam styl nawet gdy fabuła przekroczyła już „poziom” w
którym to miałoby sens.
Zwiodłam się. Nie wiem czy zdecyduję
się kiedyś sięgnąć po trzeci tom tej trylogii bo właściwe nawet nie jestem
ciekawa jak ta historia się potoczy, a na pewno nie mam ochoty na kolejnych
kilkaset stron w towarzystwie Julii.
Moja ocena:
"Dotyk Julii" oczarował mnie i kiedy tylko skończyłam pierwszą część, zapragnęłam sięgnąć po kolejną. Na razie nie miałam jeszcze takiej okazji, ale na pewno przeczytam "Sekret Julii" - chociażby po to, aby poznać dalsze losy bohaterów i przekonać się, jakie wrażenie wywrą na mnie.
OdpowiedzUsuńMnie "Dotyk Julii" także oczarował, co chyba przełożyło się na obecne rozczarowanie :(
UsuńMam nadzieję, że Tobie spodoba się bardziej a w każdym razie życzę miłej lektury :)
Mhm, ja również byłam nieco zawiedziona, ale myślę, że bywają gorsze kontynuacje...
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale bywają też lepsze... :)
Usuń