Tarantula. Skóra w której żyję - Thierry Jonquet
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 144
Nie mam
pojęcia co chce właściwie napisać na temat tej powieści, jak ją ocenić i czy
moje wciąż świeże wrażenia są pozytywne czy raczej nie. Bo, że książka robi
wrażenie nie ulega wątpliwości. Jonquet Thierry snuje akcje niczym tytułowy
pająk zacieśniając nic coraz bliżej ofiary, tak, że w końcu z poszczególnych
elementów wyłania się nam struktura przerażającej pułapki.
Trzy nie
łączące się z pozoru z sobą wątki, Vincenta więzionego przez tajemniczego
szaleńca, Alexa bandyty ukrywającego się przed policją i znanego chirurga
plastycznego oraz jego zagadkowej kochanki. Wszystkie te historie zaczynają w
końcu przeplatać się ze sobą, dążąc do szokującego finału.
Rozpacz i ból przeplata się tutaj z
nienawiścią i okrucieństwem tak nierozerwalnie, że nawet po przeczytaniu
ostatniej strony nie sposób odróżnić kata od ofiary. Granice między sprawiedliwością,
zemstą, normalnością a perwersją zostają zatarte. Z szokującą łatwością.
Książkę czyta
się bardzo szybko, jest ona zresztą bardzo krótka, zaledwie sto czterdzieści
stron tak dawkowanego napięcia, że od czytania po prostu nie można się oderwać.
I chociaż wiemy, że zmierzamy wprost do niewyobrażalnie szokującego
rozwiązania, to po prostu musimy czytać dalej.
Trudno jest
napisać, cokolwiek o tej książce nie zdradzając nic z treści. Może się wydać
zbyt brutalna, ale nie dałoby się pominąć, tego elementu. Sam pomysł na fabułę
jest zbyt brutalny i kontrowersyjny by móc go potem sztucznie uładzić.
Przyznam się,
że nie widziałam filmu i bardzo trudno jest mi go sobie nawet wyobrazić. Może
kiedyś, przy okazji, gdy najdzie mnie ochota na coś naprawdę mocnego. Bo mam
nadzieję, że to mocny film. Tak samo jak mocna jest książka.
Jeszcze tylko jedna uwaga odnośnie wydania, z
jakiegoś powodu bardzo mi się nie podoba ta filmowa okładka, wiem, że książka
została tak naprawdę odkryta już po tym jak Almodovar nakręciła na jej podstawie
swój film, ale mimo wszystko myślę, że zasługuje ona na własną, nie budzącą
skojarzeń grafikę.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz