Kto zabił panią Skrof? - Mika Waltari
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 296
Dziś dla odmiany
kryminał i to w najbardziej klasycznej ze swych odmian. „Kto zabił panią Skrof?”
autorstwa Miki Waltariego. Tak tego Miki Waltariego otóż ku swemu zdziwieniu i
z niejakim zażenowaniem z powodu swojej dotychczasowej ignoranci odkryłam, że
jest on nie tylko autorem kultowych już powieście historycznych, ale w swym
kraju uchodzi także, za mistrza kryminału. By nadrobić owo zaniedbanie z mojej
strony szybko więc zaopatrzyłam się w – bardzo ładne swoją drogą wydanie,
zresztą pierwsze tłumaczone bezpośrednio z oryginału – egzemplarz pierwszego
tomu serii z komisarzem Palmu w roli głównej.
Na wstępie
powiem, że choć jak to się okazało Waltari uchodzi za klasyka skandynawskiego kryminału,
to owego charakterystycznego dla tej kategorii książek ciężkiego i mrocznego
klimatu u niego nie znajdziemy. Pod tym względem znacznie bliżej mu do Agathy Christie
czy Conan Doylea czy innych klasyków u których na pierwszy plan wysuwa się oczywiście
zagadka kryminalna – a aby dowiedzieć się kto zabił musimy cierpliwie
przedzierać się przez gąszcz motywów, typów i najróżniejszych teorii gdyż każda
strona przynosi nam kolejnego podejrzanego.
W „Kto zabił
panią Skrof?” owych teorii, zagadek i plączących się wątków nie brakuje. W
połowie książki staje się to nawet odrobinę męczące zwłaszcza, że akcja
prowadzona jest z pozycji młodego asystenta komisarza Palmu, który w całej
historii gubi się z równą łatwością jak czytelnik. Ma to bez wątpienia swój
urok i przywodzi na myśl dzielnego Watsona próbującego dotrzymać kroku apodyktycznemu
Holmesowi. Komisarz Palmu jest jednak mniej sarkastyczny, a dużo bardziej
dobroduszny niż jego brytyjski odpowiednik.
Książka jest
napisana lekkim i pełnym ironii językiem, który z powodzeniem rekompensuje
pewne niedostatki samej zagadki, a dobroduszna złośliwość z jaką autor wyposaża
swoje postacie w śmiesznostki i małostki czyni je charakterystycznymi i bardzo
naturalnymi. Całość zaś utrzymana w klimacie lat 30tych tworzy niepowtarzalny
nastrój klasycznych kryminałów z trucizną i melonikiem w tle :)
Polecam
zwłaszcza fanom kryminału, bo czytelnicy powieści historycznych Waltariego mogą
czuć się nieco zaskoczeni, ale raczej nie rozczarowani.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz