Dom jedwabny - Anthony Horowitz
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 304
Gdyby Anthony
Horowitz żył w tych samych czasach, co Arthur Conan Doyle, to twórca
najsłynniejszej na świecie postaci detektywa miałby godną konkurencję. Anthony
Horowitz urodził się jednak prawie sto lat później, co czyni z niego tylko
godnego naśladowcę. Zresztą, kto przewidzi jak potoczyłyby się losy całego
gatunku gdyby z historii kryminałów usunąć Sherlocka Holmesa? Być może pan
Horowitz próbowałby swych sił w zupełnie innym rodzaju literatury?
Faktem jednak
jest, że głośny powrót Sherlocka Holmesa na karty kolejnej powieści odbił się
szerokim echem w czytelniczym świecie. Ja sama, choć o książce słyszałam
odniosłam się do tej próby wskrzeszania kultowej postaci przez innego autora z
dużą dozą sceptycyzmu. A przede wszystkim postanowiłam przeczekać aż ucichnie
cały ten szum, jak zwykle w tych wypadkach bywa pełen skrajnych opinii i
recenzji. W końcu przeczytałam sama. I co? Książka Horowitza bardzo pozytywnie
mnie zaskoczyła. Przede wszystkim autorowi udało się odtworzyć to, co w książkach
Conan Doyle’a było najbardziej charakterystyczne – czyli klimat.
Doktor Watson – wierny kronikarz detektywistycznych
dokonań Sherlocka Holmesa prezentuje nam historię, która rozegrała się wiele
lat wcześniej, ale przez wzgląd na fakt, że w aferę zamieszana była cała śmietanka
londyńskiej socjety, nie mogła zostać zaprezentowana wcześniej. Swoją drogą to
bardzo ciekawy zabieg – ostatnie nigdy niepublikowane opowiadanie, które
sędziwy doktor Watson spisuje już na progu śmierci – ale efektem tego jest
także to, że czytelnik od początku spodziewa się historii, w którą zamieszani
będą wpływowi ludzie, nie akceptuje więc „prostszych” rozwiązań.
Sprawa zaczyna się dość niewinnie. Do
słynnego mieszkania detektywa przybywa pewien człowiek i przedstawia swój
nietypowy problem. Tak lub bardzo podobna scena rozpoczynała bardzo wiele z
historii Conan Doyle’a. Tym razem człowiekiem, który znalazł się w opałach jest
pewien marszand mający podstawy do przypuszczeń, że na jego życie dybie
amerykański rozbójnik. Z pozoru prosta historia stopniowo przeradza się jednak
w pełną niespodzianek plątaninę wątków w wyniku, których nawet sam Sherock
Holmes staje się jednym z podejrzanych.
Niestety więcej z treści zdradzić nie
można nie psując nikomu chwil spędzonych na lekturze i stopniowego odkrywania
prawdy. Sherock Holmes kolejny raz zaskoczy swoją interpretacją śladów i
poszlak co czyni całą opowieść jeszcze przyjemniejszą.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz