poniedziałek, 12 maja 2014

Czarny dom - Peter May


Czarny dom - Peter May




Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 464




Właśnie skończyłam czytać i jestem pod ogromnym wrażeniem. 
Wiedziałam, że przeczytam „Czarny dom” gdy tylko natknęłam się na ten tytuł wśród jakiegoś zbioru prezentującego zapowiedzi wydawnicze. Co mnie tak urzekało? W zasadzie nie wiem, bo nigdy wcześniej nie spotkałam się z twórczością Petera Maya – w czym zresztą nie ma nic dziwnego, bo właśnie debiutuje on na naszym rynku. Wiedziałam, że to kryminał i, że miejscem akcji jest Szkocja i to w zasadzie wystarczyło by potem nie czytając nawet opisu wrzucić „Czarny dom” do koszyka gdy tylko mój wzrok padł na tę charakterystyczną okładkę. I to był dobry wybór :)

Książka zaczyna się jak typowy kryminał, jest policjant po przejściach i jest zbrodnia, prawda, którą trzeba okryć i morderca, którego trzeba znaleźć. Tak się zaczyna, gdy jednak nasz bohater znajdzie się już na swojej rodzinnej wyspie, wszystkie teraźniejsze sprawy muszą zejść na dalszy plan pod naporem przytłaczających go wspomnień. Tutaj zaczyna się raczej powieść obyczajowa – i pewnie miałabym to za złe autorowi – ale co to za powieść! Niewiele wiem o Szkocji – od razu to przyznaje, kojarzy mi się głównie z kiltem, dudami i owcami.  Autorowi zaś udało się świetnie zobrazować coś znacznie więcej niż to, w sposób lekki i niewymuszony oddał charakter wyspiarskiej społeczności – spokojnych, bogobojnych ludzi, żyjących modlitwą i ciężką pracą. Retrospekcje i wspomnienia Fina zabierają nas w czasy jego młodości ukazując historię życia grupy bohaterów – rówieśników z którymi dorastał i ich rodzin. I nawet on sam nie zdaje sobie sprawy jak bardzo powrót na wyspę zmieni jego życie. I w jaki sposób tajemnice z przeszłości rzutują na obecne życie mieszkańców.

Książkę czyta się lekko i szybko a historia wciąga co jest zadziwiające zwarzywszy jak wiele miejsca zajmują dziecięce wspomnienia głównego bohatera. Ostatecznie dostajemy opis całego jego życia, choć musimy go poskładać sobie z fragmentów, pan May nie ułatwiał bowiem czytelnikowi zadania na tyle by przedstawić nam przeszłość chronologicznie. Budzi to tylko większą ciekawość.

Największą zaletą książki są plastyczne opisy i niepowtarzalny nastrój. Sposób w jaki autor oddaje realia i charakter małej rybackiej społeczności. Swego rodzaju wyzwaniem są także gaelickie imiona (Fionnlagh, Marsaili, Coinneach) wyglądają super ale nie mam pojęcia jak je wymówić :)

Książka niestety ma też wady i dla mnie jest nią ta część fabuły, która dotyczy morderstwa i śledztwa a ostatecznie także rozwiązania. Co do tego ostatniego – troszkę mnie rozczarowało i raczej nie zaskoczyło. Odgadniecie kim jest morderca nie nastręcza czytelnikowi większych trudności i to w zasadzie już w połowie lektury. Co zaskakujące, nie zmniejsza to w znaczącym stopniu walorów książki, przede wszystkim dlatego, że wątek kryminalny nie jest w niej najważniejszym.


Mogę więc z czystym sumieniem polecić „Czarny dom” każdemu, kto ma ochotę na dobrą, wciągającą i pełną klimatu opowieść o mieszkańcach targanej wiatrem, surowej skockiej wyspy. 

Moja ocena: 8/10

Książa przeczytana w ramach wyzwań: Klucznik oraz Czytam Opasłe Tomiska

2 komentarze:

  1. Raczej sobie jednak odpuszczę, mam wrażenie, że to nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...